Propozycje tras wycieczkowych w Bolimowskim Parku Krajobrazowym i okolicach
Poniżej proponujemy Państwu trasy wycieczkowe po Bolimowskim Parku Krajobrazowymi okolicach. Prowadzą one po drogach publicznych bądź leśnych (w Lasach Państwowych), są dość łatwe i dostępne przez cały rok. Poniższe propozycje nie wyczerpują wszystkich możliwości Parku. Przewidujemy, iż tras tych będzie przybywać i niebawem ukażą się ich kolejne opisy. Prosimy również Państwa o zgłaszanie nam ciekawych miejsc i ścieżek wartych odwiedzenia.
Dodatkowe informacje: Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego
96-100 Skierniewice,
ul. Batorego 41,
tel. 046 833 37 77
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Wykaz hoteli i gospodarstw agroturystycznych oraz inne informacje - strona internetowa www.parkilodzkie.pl zakładka z logiem Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.
PO BOLIMOWSKIM PARKU KRAJOBRAZOWYM
Park krajobrazowy – czym jest? Po prostu - miejscem, gdzie jest ładnie. W myśl naszych, europejskich dzisiejszych kryteriów estetyki. Idea parku krajobrazowego przyszła z Francji, gdzie w roku 1967 sam generał de Gaulle podpisał stosowny dekret, wyznaczając nowy kierunek w ochronie przyrody, krajobrazu, wartości historycznych i kulturowych, i wszystkiego, co może się podobać, i być przydatne w rozwoju lokalnym. A rozwój ten musi być zrównoważony, czyli nieszkodzący i nieuszczuplający walorów i zasobów. Zadanie to trudne, gdyż park krajobrazowy nie jest ani muzeum ani sanktuarium, tylko miejscem, gdzie się mieszka, żyje, pracuje, orze i sieje, produkuje i bywa, bardzo często dla wypoczynku, zaspokojenia estetycznych aspiracji, czerpania natchnienia i „podładowania akumulatorów”. Park krajobrazowy łączy te wszystkie funkcje i zaspakaja potrzeby społeczne, m.in. dzięki dużej atrakcyjności turystycznej, bogatej ofercie i dostępności.
Pierwszy francuski park krajobrazowy Scarpe-Escaut powstał w 1968 r. w okolicach Lille, pierwszy polski park krajobrazowy – Suwalski – w 1976 r., Bolimowski – w 1986 r. – jako 33-ci w kraju. I jest on nomen-omen cokolwiek podobny do tego pierwszego, francuskiego, będącego zwiastunem nowych trendów.
Warto doń zajrzeć, choćby na parę godzin. Nadspodziewane bogactwo przyrodnicze i kulturowe zaskoczy wszystkich: pachnąca żywicą stara Puszcza Bolimowska, świetliste śródleśne polany (pamiątka po dawnych quasi-przemysłowych osadnikach leśnych zwanych budnikami), urokliwa i jednocześnie bardzo ekologicznie ważna dolina rzeki Rawki* (korytarz ekologiczny o randze krajowej i obszar Natura 2000), aleje zabytkowe (najstarsza – lipowa z Nieborowa do Arkadii, gdzie ponoć pierwsze drzewa sadziła sama księżna Helena Radziwiłłowa), liczne dwory i siedziby ziemiańskie, z samym pałacem i parkiem w Nieborowie na czele, i wreszcie – zabytek najznakomitszy, jedyny w Polsce i zapewne w Europie – Park Romantyczny w Arkadii, który dotrwał do naszych czasów w prawie niezmienionym kształcie. Wszystko to można zwiedzić w sposób arcyprosty: pieszo, rowerem lub konno. Na terenie Parku i okolic wyznaczono 23 szlaki turystyczne, pozwalające na łatwe i bezpieczne wędrówki. Jest także fragment Łódzkiego Szlaku Konnego przecinającego Park z północy na południe. O tych wszystkich atrakcjach będziemy Państwu pisać w kolejnych artykułach zamieszczonych poniżej.
* - W ogólnopolskim konkursie ogłoszonym przez Klub Gaja Rawka zdobyła tytuł Rzeki Roku 2014
Opracowano w Oddziale Bolimowskiego Parku Krajobrazowego:
Tekst: Stanisław Pytliński
Dobór fotografii: Kinga Nowak i Agnieszka Pruszkowska
POWSTAŃCZYM SZLAKIEM
Powstanie Styczniowe w Puszczy Bolimowskiej
W 1863 r. na terenie Puszczy Bolimowskiej walczył oddział młodego ziemianina, byłego oficera carskiego, Władysława Stroynowskiego. Miasto Bolimów służyło powstańcom jako zaplecze finansowe i materialne. Na rynku bolimowskim odbywały się szkolenia ochotników. Bolimowski ksiądz, Wincenty Kuderko pełnił rolę naczelnika powstania, odbierał przysięgę od rekrutów, zbierał pieniądze na powstańczą działalność. Liczący około 150 osób oddział składał się z młodzieży z Warszawy i okolic. Stale napływali doń nowi ochotnicy; było wśród nich nawet trzech hrabiów. Obóz powstańców rozlokował się w okolicach wsi Budy Bolimowskie (dziś Joachimów-Mogiły), w niedostępnym miejscu, chronionym z jednej strony przez rzekę Rawkę, z drugiej przez gęsty las.
Oddział prowadził ożywioną działalność: odbijał jeńców i rekrutów wcielonych do wojsk carskich, przechwytywał korespondencję oraz broń. Pod Strzybogą (k. Skierniewic) stoczył zwycięską potyczkę z wojskami carskimi i uwolnił 30 rekrutów. Udało mu się sparaliżować ruch kolejowy na odcinku Skierniewice – Radziwiłłów. Stało się to bezpośrednią przyczyną wysłania przeciwko niemu 600 żołnierzy gwardii z Warszawy, batalionu strzelców z Łowicza i kilku sotni kozackich z garnizonów w Skierniewicach, Łowiczu i Wiskitkach.
Do decydującej bitwy z przeważającymi siłami pod wodzą pułkownika Hagemejstra doszło
7 lutego 1863 r. w okolicach Bud Bolimowskich. Zacięta bitwa trwała ponad półtorej godziny. Pomimo miażdżącej przewagi liczebnej wroga oraz słabego uzbrojenia - tylko 40 powstańców posiadało strzelby myśliwskie, pozostali kosy i rewolwery - oddział bronił się dzielnie, odpierając pierwszy atak wojsk rosyjskich. Zginęło 15 powstańców1), 21 dostało się do niewoli, w tym 5 rannych. Rosjan poległo przeszło 100, wielu było rannych. Znacznym siłom powstańczym udało się wymknąć z okrążenia. Niektórych rannych znaleziono potem ukrywających się w Bolimowie. Podobno w okolicach Sokula (k. Wiskitek) stoczono jeszcze jedną potyczkę. Po klęsce pod Budami Bolimowskimi oddział uległ rozproszeniu. Stroynowski po kilku dniach zrezygnował z dowództwa i wyjechał za granicę. Jego podkomendni przyłączyli się do innych oddziałów powstańczych.
Po bitwie nazwę wsi Budy Bolimowskie zmieniono na Mogiły (dzisiaj Joachimów-Mogiły), drogę z Wólki Łasieckiej do Borowin (gm. Skierniewice), którą zmierzały sotnie kozackie, nazwano później „Traktem Kozackim”.
Na pamiątkę stoczonej bitwy ktoś wyciął na sośnie rosnącej na skraju lasu napis „Gloria Victis” (Chwała Zwyciężonym). Napis ten przetrwał do czasów I wojny światowej. Jesienią 1917 r. na Uroczysku Stroynowskiego odsłonięto ku czci powstańców, istniejący do dziś, kamienny pomnik, nad którym pieczę przez długie lata sprawowali okoliczni mieszkańcy, leśnicy i myśliwi.
-----------------------------------------
Wg niektórych źródeł - 14. Wśród poległych byli m. in. mieszkańcy Łowicza: szewc Stanisław Romanowski, urzędnik Aleksander Służewski, syn kominiarza Tymoteusz Zalewski, syn urzędnika Henryk Wołyński, (wg. Krzysztofa Jana Kalińskiego „Z dziejów Bolimowa”, Bolimów, 1993).
W 1963 r. z fundacji Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi umieszczono na sośnie przy pomniku tablicę wyrzeźbioną przez Zdzisława Pągowskiego z napisem „Gloria Victis – Chwała Zwyciężonym”. W 1993 r. – w 130-lecie bitwy – tablicę tę zdjęto, a na jej miejsce zainstalowano nową, która wisi do chwili obecnej.
GLORIA
1983 1963
VICTIS
TUTAJ 7 LUTEGO 1863 R
ODDZIAŁ POWSTAŃCZY
POD DOWÓDZTWEM
WŁADYSŁAWA
STROYNOWSKIEGO
STOCZYŁ POTYCZKĘ
POLEGŁO
14 POWSTAŃCÓW
CHWAŁA ZWYCIĘŻONYM
Podczas Powstania Styczniowego nie doszło do żadnej decydującej czy choćby znaczącej bitwy, stoczono natomiast około 1200 mniejszych i większych potyczek. W walkach zginęło ok. 30 tys. powstańców. Pomimo wielkich nadziei żadna pomoc z zagranicy nie nadeszła. Liczono zwłaszcza na udział Francji i zawiedziono się srodze. Walki z różnym nasileniem trwały ponad rok. Ostatni oddział pod wodzą księdza Brzóski działał na Podlasiu do wiosny 1865 r. Po stłumieniu powstania cały kraj objęły krwawe represje. Władze carskie rozstrzelały lub powiesiły ponad 700 osób, około 40 tysięcy zostało wysłanych „etapem” na Sybir. Skonfiskowano niemal 1700 majątków. Skasowano wszystkie klasztory w Królestwie. Miasta biorące czynny udział w powstaniu bądź wspomagające powstańców i udzielające im schronienia zostały ukarane utratą praw miejskich. Taki los spotkał w 1869 r. Bolimów i pobliskie Wiskitki.
Tym razem proponujemy Państwu 1,5-godzinną, zimową wycieczkę niezwykle malowniczym „powstańczym szlakiem” - od pomnika powstańców w Joachimowie-Mogiłach do parkingu na Prochowym Młynku w Bartnikach. Trasę tę przebywają zwykle rekonstruktorzy i inni uczestnicy dorocznych uroczystości memoratywnych, obchodzonych zwykle w pierwszej połowie lutego przy pomniku i w okolicznym lesie. Organizuje je Oddział PTTK w Łowiczu i Gmina Bolimów.
Ruszamy spod pomnika (1) w stronę rzeki, i dalej w lewo, w górę jej nurtu, po wysokim brzegu. Początkowo towarzyszą nam znaki szlaków zielonego i niebieskiego. Po drodze mijamy fragmenty lasu grądowego ze starymi, pięknymi dębami. W dole – dzięki braku listowia – widać doskonale rozległe rozlewiska Rawki. Pamiętajmy, iż Rawka jest rezerwatem przyrody, zaś jej dolina, na odcinku od Żydomic (gm. Rawa Mazowiecka) do Bolimowa - obszarem Natura 2000 „Dolina Rawki”.
Dochodzimy do piaszczystej oberwanki (2). Rozpościera się z niej wspaniały widok na dolinę rzeczną wypełnioną łąkami, trzcinowiskami, zaroślami i kępami olszyn. W dole dobrze widać łukowate starorzecze – dowód na dynamicznie zmieniający się krajobraz meandrującej, nieuregulowanej rzeki. Tu rozdzielają się szlaki; my podążamy zielonym.
Podczas I wojny światowej (od grudnia 1914 do lipca 1915r.) na linii Rawki doszło do uporczywych walk pozycyjnych i gwałtownych pojedynków artyleryjskich. Nasza ścieżka wiedzie brzegiem zajmowanym wówczas przez wojska rosyjskie. Za pasem „ziemi niczyjej”, na drugim brzegu rzeki rozlokowane były wojska niemieckie. Ślady linii okopów będą jeszcze kilka razy widoczne podczas wędrówki. [1]
Klucząca ścieżka - jedna z najpiękniejszych w Bolimowskim Parku - prowadzi wśród lasu, kilka razy każe zejść niżej, aż do poziomu łąk, to znów wspinać się na wysoki brzeg
i pokonywać zwalone drzewa na bobrzych zrębach. Tak dochodzimy do ujścia rzeki Grabinki (3). Ten często wysychający, niepozorny strumyk leśny wraz ze swą dolinką tworzy obszar Natura 2000 „Grabinka”, co doskonale świadczy o jego niezmiernie ważnej roli przyrodniczej.
Dalej, prawym brzegiem Grabinki, w górę jej nurtu, udajemy się duktem leśnym na południowy wschód, przemierzamy rozległą uprawę leśną i, skręciwszy w prawo, wychodzimy na szeroką, zupełnie nie pasującą do leśnego kolorytu, „Drogę Tartaczną” (4). Tu niestety kończy się urokliwość powstańczego szlaku. „Droga Tartaczna” doprowadzi nas do byłej leśniczówki „Prochowy Młynek”(5). Tam, skręciwszy na lewo przy kapliczce, wkroczymy na drogę betonową (!) jeszcze bardziej niepasującą do sielskości okolicznego lasu, która doprowadzi nas (1,6 km) do parkingu „Na Prochowym Młynku”(6), gdzie w parkowej altance można odpocząć; tu bowiem kończy się nasza wyprawa.
Prochowy Młynek – obecnie uroczysko leśne, jego nazwa wywodzi się od niewielkiego młyna, niegdyś mielącego czarny proch strzelniczy. Młynek, usytuowany na pobliskiej rzeczce Korabiewce, funkcjonował do I wojny światowej, kiedy to rozebrano go, gdyż stanowił zbyt dobry punkt orientacyjny dla artylerii niemieckiej. Obecnie w tym samym miejscu znajduje się odtworzony zbiornik wodny.
-----------------------------------------
[1] Więcej i I wojnie światowej w Puszczy Bolimowskiej - w opisie trasy "Szlakiem Nekropolii Wielkiej Wojny".
Opracowano w Oddziale Terenowym Bolimowskiego Parku Krajobrazowego (Bogumiła Ceret, Stanisław Pytliński) na podstawie: Internetu, wyd. „Wędrówki po Gminie Puszcza Mariańska” (Mariański Ruch Inicjatyw Ekonomiczno-Społecznych, Puszcza Mariańska 2008, inf. Gminnego Ośrodka Kultury w Bolimowie – maj 2010 r., wyd. „Z Dziejów Bolimowa” , Jan Krzysztof Kaliński, Gmina Bolimów, 1993 r.
Mapka – oprac. Krzysztof Pira
SZLAKIEM NEKROPOLII WIELKIEJ WOJNY
(szlak rowerowy, dostępny przez cały rok, oznakowany kolorem niebieskim,długość 36 km)
Wielka Wojna – tragiczne pole bitwy nad Rawką [1]
Jesienią 1914 r. na linii Rawki i Bzury armie Rosyjska i Niemiecka przeszły do wojny pozycyjnej, charakteryzującej się nasilonym ostrzałem artyleryjskim, podkopami i minowaniem stanowisk przeciwnika, krwawymi atakami piechoty i pierwszym w tej wojnie użyciem pocisków gazowych oraz pierwszymi (na froncie wschodnim) atakami z użyciem chloru. Dokładna liczna ofiar tych walk nie jest znana. Wg niektórych źródeł nad Rawką w latach 1914 - 1915 miało zginąć nawet 70 czy wręcz 100 tysięcy żołnierzy obu armii.
We wsi Budy Grabskie Niemcy zgromadzili największą w historii wojen baterię 600 armat, które nieustannie ostrzeliwały linie okopów rosyjskich na przeciwległym brzegu rzeki. Zużycie amunicji było tak wielkie, iż dla jej dowozu Niemcy zbudowali specjalną kolejkę wąskotorową z Bełchowa do magazynu amunicyjnego w pobliżu Borowin. Mimo nawały ognia i niedostatku wyposażenia Strzelcy Syberyjscy pod wodzą gen. Władimira Smirnowa – mistrza improwizacji, kamuflażu i umiejętności wykorzystania terenu – wytrzymali. Kryzys nad Rawką skłonił Niemców do sięgnięcia po nową broń. W styczniu 1915 r. w okolicy Borzymówki (pow. sochaczewski) użyli pocisków artyleryjskich wypełnionych wywołującym łzawienie bromkiem ksylilu - z powodu silnego mrozu (-20 oC) zupełnie nieskutecznym. W maju 1915 r. w okolicach Bolimowa po raz pierwszy na froncie wschodnim użyto chloru. Inicjatorem i pomysłodawcą broni gazowej był prof. Fritz Haber - wielki patriota niemiecki pochodzenia żydowskiego, ambitny dyrektor Kajzerowskiego Instytutu Chemii w Berlinie, późniejszy laureat Nagrody Nobla (1919 r). Na linii frontu od Tartaku po Suchą w okopach umieszczono 12 tys. butli ze sprężonym chlorem [2]. 31 maja odkręcono kurki, żółtawo-zielona chmura, niesiona sprzyjającym wiatrem popełzła w kierunku pozycji rosyjskich. Mimo, iż Rosjanie byli całkowicie bezbronni wobec ataków gazowych, frontu nie udało się przełamać; setki żołnierzy niemieckich, dla których wtargnięcie do okopów rosyjskich miało być jedynie „spacerkiem”, poległo w zmasowanym ogniu karabinów maszynowych.
Wg informacji rosyjskich zagazowanych zostało wówczas od 1 500 do 21 000 żołnierzy. Dokładne dane nigdy zapewne nie będą wiadome, gdyż w wojsku rosyjskim nie używano wówczas tzw. „nieśmiertelników”. Zabitych chowano w wielkim pośpiechu we wspólnych mogiłach, bardzo często nawet nie zadając sobie trudu spisania ich nazwisk.
Drugi atak gazowy 12 czerwca 1915 r. pod Kozłowem Biskupim nadzorował osobiście twórca broni – prof. Fritz Haber (w stopniu kapitana; wg niektórych źródeł nadzorował także atak majowy). Towarzyszył mu, przydzielony dla ochrony, oficer wywiadu Max Wild. Haber zachwycony skutecznością nowej broni, skrupulatnie lustrował pole bitwy, dokonywał oględzin ofiar, drobiazgowo opisywał ich stan w notesiez myślą o dalszym udoskonalaniu swego wynalazku. Zbulwersowany tym Max Wild miał powiedzieć: „Czy moralnym jest zabijać ludzi w tak bestialski sposób ?” Profesor odparł: „Dziś, kiedy mamy cały świat przeciwko sobie, musimy odrzucić skrupuły moralne”. I dodał, że jego zamiarem było stworzenie broni „porażającej i przerażającej” [3]. Przekonali się o tym wkrótce Niemcy na własnej skórze: podczas trzeciego ataku gazowego w dniu 7 lipca 1915 r. wiatr zmienił kierunek, powodując śmierć żołnierzy niemieckich, których nie zaopatrzono w maski przeciwgazowe. Fakt fatalnej porażki utajniono, grzebiąc żołnierzy w transzejach na miejscu, w bezimiennych zbiorowych mogiłach; w rok później zwłoki zagazowanych przeniesiono na okoliczne cmentarze. W ataku tym miało zginąć od 1 200 do 12 000 żołnierzy niemieckich.
Według niektórych źródeł podczas walk nad Rawką 1914/1915 poległo łącznie aż 70 000 żołnierzy. Ostatnio coraz częściej mówi się o znacznie większej liczbie zabitych, sięgającej 100 tysięcy. Wielu żołnierzy zmarło w szpitalach, m. in. w Skierniewicach i Żyrardowie czy Warszawie i zostało pochowanych na improwizowanych cmentarzach przyszpitalnych.
Świadectwem tamtych wydarzeń są liczne ślady po okopach, ziemiankach i działobitniach, a także kilkadziesiąt cmentarzy, rozrzuconych na terenie dzisiejszych powiatów:
skierniewickiego (Rawka, Budy Grabskie, Samice, Bolimowska Wieś, Humin, Joachimów-Mogiły, Wólka Łasiecka, Wola Szydłowiecka, Nowy Kawęczyn, Borowiny-Polesie),
żyrardowskiego (Smolarnia, Kamion, Wiskitki, Guzów, Jesionka Radziwiłłowska, Franciszków),
sochaczewskiego (Gradówek, Borzymówka).
O ile największy z nich - w Joachimowie – Mogiłach w gm. Bolimów, jest w miarę zadbany, wszystkie pozostałe są w stanie bardzo kiepskim, często wręcz fatalnym (np. Borowiny-Polesie czy Samice) – zagrożone erozją i inwazją drzew i krzewów, niszczone podczas robót drogowych czy kolejowych, powoli znikają z krajobrazu Puszczy Bolimowskiej i jej okolic.
Opiekę nad niektórymi z nich sprawuje nieformalna grupa amatorów-rekonstruktorów pod wodzą Jacka Słupskiego, odznaczonego w roku 2014 r. Srebrnym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
_________________________________________________________________________
Wiedza o walkach nad Rawką jest stosunkowo uboga.
W literaturze dotyczącej Wielkiej Wojny jest to temat marginalny; np. w 2-tomowym dziele „Wielka Wojna”, autorstwa Jana Dąbrowskiego, wydanym w roku 1937 przez Księgarnię Trzaski, Everta i Michalskiego, gdzie na ponad 1000 stronach opisano szczegółowo najrozmaitsze starcia, bitwy, manewry, przemieszczanie się wojsk, korespondencję między dowódcami i inne detale wojenne, Rawce i atakom gazowym w okolicy Bolimowa poświęcono zaledwie 2 zdania (!).
Również wiedza lokalna wśród mieszkańców tych terenów jest niewielka. Świadkowie wydarzeń już nie żyją. Ich dzieci, dożywające teraz sędziwego wieku, niewiele zachowały w swej pamięci, jako że o Wielkiej Wojnie niechętnie mówiło się w domu; rodzice nie chcieli opowiadać o jej okropnościach i przywoływać złych wspomnień. Materialne ślady walk zaciera czas. Linie okopów, działobitnie i resztki umocnień ziemnych są coraz mniej widoczne – znikają na skutek orki i uprawy ziemi czy działań inwestycyjnych. Mało kto już wie o pojedynczych grobach. Niszczeją cmentarze; naprawdę zadbany jest tylko
1 (Joachimów-Mogiły), 2 są w stanie kiepskim (Humin, Bolimowska Wieś), znakomita większość – w rozpaczliwym, niektóre zniknęły nawet z mapy. Wg naszych informacji, w strefie Bolimowskiego Parku Krajobrazoweg może być ich nawet powyżej 30. Na mapie „Cmentarze I wojny światowej” z 31 maja 2010r., upublicznionej w ramach programu „Moje Mapy Google”, uwidoczniono ich tylko 11.
O Wielkiej Wojnie na terenie dawnych ziem polskich wiemy niewiele, i nie jest to temat istotnie obecny w polskiej literaturze czy kinematografii. Francuski pisarz, André Malraux opisał w powieści „Lazare” (Łazarz) ataki gazowe w okolicy Bolimowa, zmieniając daty i używając abstrakcyjnych nazw geograficznych (np. Bolimów występuje tam jako Bolgako, a Rawka jako Vistule). Polska literatura beletrystyczna na ten temat jest uboga.
Wielka Wojna jest nam na ogół znana z powieści „Przygody dobrego wojaka Szwejka” Jarosława Haszka czy z filmu CK Dezerterzy, gdzie ukazywana jest właśnie jako „przygoda” niefrasobliwych żołnierzy płatających figle niedorozwiniętym umysłowo oficerom.
________________________________________________________________________________
Tym razem proponujemy Państwu wyprawę rowerową liczącym 36 km szlakiem nekropolii.
Szlak jest obwodowy, można go więc zacząć w dowolnym miejscu. My, jako miejsce startu i mety, proponujemy wieś Samice w gm. Skierniewice, skąd ruszamy przez most na Rawce na północny wschód w kierunku lasu.
Opis szlaku:
- Samice. Za mostem, tuż przy drodze leśnej znajduje się wyraźnie widoczny ziemny kurhan – miejsce spoczynku bliżej nieokreślonej liczby żołnierzy rosyjskich. Od strony drogi postawiono współczesny drewniany krzyż rzymskokatolicki otoczony improwizowanym płotkiem.
- Ruda. Po lewej stronie przy zabudowaniach byłej leśniczówki „Ruda” grodzisko wczesnosłowiańskie, najprawdopodobniej jedno ze strzegących wówczas doliny Rawki i przejść przez rzekę.
- Cmentarz wojenny w Budach Grabskich(nad rzeczką Rokitą).Położony pośród lasu, otoczony wałem ziemnym cmentarz z I wojny światowej, najprawdopodobniej rosyjski, z dwiema długimi kwaterami mogił ziemnych i centralnie usytuowaną, mniejszą kwaterą z krzyżami – rzymskokatolickim i prawosławnym i głazem narzutowym z tablicą o treści: „Cmentarz wojenny żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej 1914 – 1918”. W 2015r. miejsce pochówku szczątków 5 żołnierzy rosyjskich, ekshumowanych podczas robót drogowych w Bolimowskiej Wsi (linia frontu Wielkiej Wojny z lat 1914/15).
- Sosenka (Ruda 50).Ośrodek turystyki kajakowej czynny od maja do października (bar, domki letniskowe); na terenie ośrodka kamień upamiętniający zmarłych kajakarzy, zasłużonych dla regionu. Za płotem, na skarpie od strony Rawki, samotna mogiła dwóch żołnierzy z 1939r. (Krawicki Jan – plut. podchorąży, Opolski Jan – strzelec).
- Puszcza Bolimowska(w pobliżu Rawki i Joachimowa-Mogił).
- Krater nr 227 – skutek ataku minowego, niewidoczny ze szlaku, opisany na tablicy informacyjnej „Przydrożne lekcje historii”, przy altance przy parkingu na skraju lasu.
- Pomnik Powstańców Styczniowych 1863r. – wybudowany w latach 20. ubiegłego wieku pomnik z głazów narzutowych z napisem „GLORIA VICTIS”, upamiętniający bitwę stoczoną w tamtej okolicy 7 lutego 1863r. przez oddział Władysława Stroynowskiego z 4-krotnie liczniejszymi siłami rosyjskimi. Obecnie miejsce uroczystych obchodów rocznicowych (apel poległych, msza polowa, rajd „Powstańczym szlakiem”). Więcej na temat Powstania Styczniowego na terenie dzisiejszego Bolimowskiego Parku Krajobrazowego na tablicy informacyjnej przy pobliskiej altance oraz na stronie internetowej: https://bpk.parkilodzkie.pl/historia-i-kultura,powstanie-styczniowe-w-bpk,1646.htlm
- Mauzoleum Niemieckie w Joachimowie-Mogiłach. Wybudowany w latach 30. ubiegłego wieku kamienny ring z krzyżem na środku – jedyny przyzwoicie utrzymany cmentarz Wielkiej Wojny w Bolimowskim Parku. Przypuszcza się, iż spoczywa tam 1200 bezimiennych żołnierzy poległych w 1915 r., głównie podczas samobójczego ataku 7 lipca 1915 r. Znajdują się tam także prochy 2500 żołnierzy niemieckich II wojny światowej ekshumowanych w 1990 r. z Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie. Mauzoleum często dyskretnie odwiedzają niemieccy oficjele. W okolicy prowadzone są prace archeologiczne dokumentujące obecność innych miejsc pochówku.
- Cmentarz niemiecki w Bolimowskiej Wsi.W miarę dobrze zachowany cmentarz wojenny założony przez Niemców podczas I wojny. Częściowo ogrodzony starym murem, częściowo parkanem i żywopłotem. Wewnątrz ogrodzenia rzędy mogił z betonowymi lub piaskowcowymi tablicami, w większości już nieczytelnymi. Kilka tablic z polskobrzmiącymi nazwiskami (Klonowski, Majewski, Jankowski, Świedurski, Ritzkowski, Adamczyk).Przy wejściu, pomiędzy dwoma świerkami, odnowiona kaplica z dwiema kolumnami, przykryta cebulastym blaszanym hełmem.
- Bolimów – rynek i kościół Świętej Anny. Bolimów – wieś, siedziba gminy, wcześniej miasto o bardzo bogatej historii – prawa miejskie uzyskane w 1370 r., utracone ukazem carskim w 1870. Do końca XVIII w. wraz z okolicznymi wsiami tworzył starostwo niegrodowe. 29 czerwca 1410 r. gościł króla Władysława Jagiełłę i jego armię w drodze na Grunwald, a później także innych królów: Kazimierza Jagiellończyka, Jana Olbrachta, Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, Stefana Batorego. Miejscowość na starym szlaku pielgrzymkowym, znana z produkcji świętych obrazów, silny ośrodek rzemieślniczy (m. in. tartak, w którym cięto deski na budowę zamku królewskiego w Warszawie). Ciekawy miejski rynek ze starymi domami (niektóre uwiecznione na niemieckich pocztówkach z Wielkiej Wojny) i gongiem strażackim wykonanym z butli po gazie technicznym. W pobliżu rynku kościół pod wezwaniem Świętej Anny (patronka Bolimowa), w którego murach widnieją pociski niemieckiej artylerii; w latach 1914/15 służył za kwaterę żołnierzom niemieckim. Więcej na temat Bolimowa, jego historii i współczesności – punkt informacji turystycznej w Gminnym Ośrodku Kultury (46 838 03 43) oraz wydawnictwo „Z dziejów Bolimowa” Jana Krzysztofa Kalińskiego.
- Cmentarz wojenny w Wólce Łasieckiej.Niewielki cmentarz z roku 1915. Przez długie lata zapomniany i zaniedbany. Obecnie poddany odnowieniu dzięki nadzwyczaj owocnej współpracy Gminy Bolimów z nieformalną grupą rekonstruktorów pod wodzą Łukasza Konopackiego i Jacka Słupskiego (obaj odznaczeni srebrnym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej).
- Mogiły AK-owskie.Na terenie Nadleśnictwa Skierniewice (leśnictwo Kaczew),w oddziałach 147 i 159, przy duktach leśnych, dwie mogiły żołnierzy Armii Krajowej rozstrzelanych przez Niemców (Filutowski Czesław, Wiśniewski Bolesław, Kosiński Stefan, Fijałkowski Jan, Lepieszka Stefan, Stróżewski Henryk, Walczak Witold).
- Cmentarz wojenny w Budach Grabskich (w pobliżu rezerwatu Ruda-Chlebacz). Położony pośród lasu, mocno zaniedbany cmentarz z wyraźnie widocznymi trzema długimi kwaterami mogił ziemnych, otoczony z trzech stron słabo zarysowanymi wałami ziemnymi. Dwa współczesne krzyże rzymskokatolickie wykonane z elementów metalowych. Na środku stela z tablicą „Teren cmentarza wojennego
z okresu pierwszej wojny światowej”, obok ręcznie wykonana tablica drewniana z napisem: „Cmentarz wojskowy z okresu I wojny światowej”. - Skierniewice (osiedle Rawka). Pozostałości cmentarza z I wojny światowej niewielkiego zaimprowizowanym płotkiem z elementów metalowych, położone w odległości kilkuset metrów od przejazdu kolejowego przy przystanku Skierniewice-Rawka w kierunku zachodnim, pomiędzy torem kolejowym a budowanym właśnie boiskiem sportowym - w trakcie renowacji. Innych danych brak.
* * *
Istnieje daleko idące podobieństwo pola bitwy nad Rawką do innego, równie tragicznego pola bitwy w Zachodniej Flandrii (Belgia), pod Ypres. Tam właśnie 22 kwietnia 1914r. Niemcy użyli po raz pierwszy chloru w Wielkiej Wojnie, wypuszczając go z 5730 butli (31 maja tegoż roku pod Bolimowem użyto 12 000 butli), co doprowadziło do załamania frontu na odcinku 8 km. Społeczeństwo Francji, Belgii i Niemiec pielęgnuje pamięć o tamtych wypadkach. Wielka Wojna i walki pod Ypres są obecne w sztuce i kulturze narodów, niegdyś z sobą walczących, a dziś czczących pamięć poległych. Liczne cmentarze są utrzymane
w stanie, którego ze stanem cmentarzy z okolic Bolimowa w ogóle porównać nie można. Zadbane, pielęgnowane, odwiedzane, służą utrwalaniu pamięci i identyfikacji z przeszłością, przeciwdziałają zapomnieniu.
W dniu 27 czerwca 2014r. „W belgijskim Ypres unijni przywódcy wzięli udział w uroczystości z okazji setnej rocznicy wybuchy I wojny światowej. Zgromadzili się przy Bramie Menin – miejscu pamięci mieszczącym się przy głównej drodze, którą żołnierze wyruszali na front. By uczcić tę rocznicę, Unia Europejska podarowała miastu symboliczną „Ławkę Pokoju”. Przy kolacji przywódcy dyskutowali na temat strategicznego programu dla Unii Europejskiej na kolejne lata.” (INTERNET – komunikat Rady Europy).
W setną rocznicę wybuchu I wojny światowej w Bolimowie nie odbyły się żadne uroczystości, żaden przywódca czy mąż stanu nie pokazał się, by pochylić czoła nad tragicznym polem bitwy nad Rawką, Rada Europy niczego nie ufundowała; najwyraźniej
o tym polu i bitwie tam rozegranej po prostu nic nie wie.
[1] 30 października 2015 r. Rada Gminy Bolimów podjęła uchwałę o przystąpieniu do utworzenia Parku Kulturowego pn. „Pole bitwy nad Rawką – w hołdzie ofiarom wojny”.
[2] 22 kwietnia 1914 r. podczas I ataku gazowego pod Ypres w Zachodniej Flandrii (pogranicze Belgii i Francji) użyto 5 700 butli.
[3] Na wieść o dokonaniach Fritza Habera pod Ypres, jego żona, Klara Haber popełniła samobójstwo (2 maja 1915 r.), strzelając do siebie z pistoletu służbowego męża. Następnego dnia po pogrzebie żony pan profesor wyjechał na front testować gazy bojowe.
Opracowanie: Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego (Stanisław Pytliński, Aleksandra Czarnołęcka, Anna Jędrycha, Kinga Nowak, Beata Łukasik, Michał Odolczyk, Agnieszka Pruszkowska, Paulina Wieczorek).
Skierniewice, wrzesień 2016r.
SZLAKIEM STARYCH DWORÓW
Przy dziedzińcu dom chędogi,
Półtoraczne ławy w ganku,
Sień obszerna, a przy wianku
Wiszą strzelby, smycze, rogi,
Kordy, rzędy, drożne burki
I wyprawne pękiem skórki.
Drzwi na oścież – a w pokoju
Stół dębowy, woskowany,
Pod nim niedźwiedź rozesłany,
Dzban cynowy do napoju,
A na ścianach antenaty,
A na półkach srebrne blaty...[1]
Oto skrócony, ale jakże przemawiający do wyobraźni „skondensowany” opis dworu – szlacheckiego „domu chędogiego”. Takim go widział poeta. W rzeczywistości dwór polski był nie tyle budynkiem, co sztabem generalnym dowodzącym rozległym gospodarstwem ziemiańskim. Mieszkał w nim szlachcic – ziemianin ze swą rodziną, często z kilkoma bliższymi lub dalszymi krewnymi, a czasem i z osobami zupełnie obcymi, które uczepiwszy się „pańskiej ręki i stoła” nadwerężały (nieraz całymi latami) cierpliwość gospodarza. Ten zaś zwykle bardziej dbał o swą reputację gościnnego dobroczyńcy niż zapobiegliwego strażnika spiżarni.
„Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym A ty mię zdrowiem opatrz i sumieniem czystym”
Dwuwiersz ten, zaczerpnięty z fraszki „Na dom w Czarnolesie” Jana Kochanowskiego widnieje na szczycie wieńczącym część frontową dworu w Woli Pękoszewskiej (gm. Kowiesy).
Czymże był dawny Dwór Polski – „Gniazdo ojczyste” ?... – Wszystkim! Opoką! Kwintesencją szlacheckiego bytu, najprawdziwszą Małą Ojczyzną, znakiem Polski, siedzibą rodu, przedmiotem szlacheckiej dumy, oznaką godności, zagrodą ziemianina („Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie!”), ostoją pamięci i tradycji, strażnikiem historii, symbolem wierności i trwania, tarczą i pochodnią, najdalej na wschód wysuniętą forpocztą Europy, magicznym miejscem, gdzie mówiono po francusku, gdzie był fortepian, zegar z kurantem, poczerniałe portrety i ogródek różany, a gościa, choćby o nocnej godzinie, witano zawsze serdecznie… Ustawicznie rozbudowywany, „nie był prędzej skończenie gotów, zanim nie mieścił wśród swych ścian trzech pokoleń. Dziad go zaczął, wnuk dopiero ukończył. (…)
A że był szczerym wyrazem życia, potrzeby, obyczaju, smaku kilku pokoleń, miał charakter.” [2] Stawał się wręcz istotą ludzką! Wznosił się, rósł, walczył, cierpiał, trwał, wierny słowom:
„JAM DWÓR POLSKI CO WALCZY MĘŻNIE I STRZEŻE WIERNIE” [3]
Niejeden wzbudzający dziś zachwyty zamek nad Loarą nie mieścił w sobie tyle treści, znaczeń, myśli i uczuć, co prosty dwór polski!
Sprzedawany, zastawiany, przepijany, przegrywany w karty, ograbiany, konfiskowany, palony, burzony, plądrowany odradzał się niezmiennie, niczym Feniks. Przetrwał dziejowe zawieruchy, rozbiory i dwie wielkie wojny. Do prawdziwej ruiny doprowadziła go arogancja PRL-lowskiej rzeczywistości.
W Bolimowskim Parku Krajobrazowym i jego okolicach zachowało się ponad 30 pałaców i dworów ziemiańskich. Są w stanie różnym. Powoli dźwigają się z ruin i marności, pokazując tu i ówdzie swoje odmłodzone oblicze. W wydanej w roku 2013 broszurze [4] opisano je wszystkie w miarę posiadania (skąpych) informacji. Zachęcamy do wycieczki rowerowej Szlakiem Starych Dworów, wytyczonym i utrzymywanym przez Oddziału Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.
Szlakiem Starych Dworów - szlak turystyki rowerowej, oznakowany kolorem zielonym, długość ok. 63 km, dostępny przez cały rok.
Rozpoczynamy w Skierniewicach. Sprzed dworca kolejowego szlak przez park miejski prowadzi na ul. Floriana 4, gdzie stoi jeszcze modrzewiowy dworek z II połowy XVIII w., mocno już dziś zmieniony i zaniedbany. Swego czasu był własnością Konstancji Gładkowskiej. Obecnie mieści się w nim Izba Pamięci Skierniewic. Poza tym w Skierniewicach jest sporo innych atrakcji, wynikających głównie z jego charakteru. A był on najpierw biskupi, a później kolejarski. Po założycielu Skierniewic, biskupie Janie Odrowążu ze Sprowy, który w roku 1457 nadał prawa miejskie nie pozostały żadne pamiątki; jego imię nosi rynek miejski (z XIX-wiecznym ratuszem i nowoczesnym aż do bólu wystrojem), o czym informuje niedawno wmurowana tablica. Po innym biskupie – Ignacym Krasickim pozostał rozbudowany stary, XVII-wieczny park założony jako ogród włoski i znakomita literatura. Biskup-poeta-mąż stanu, pomieszkujący w skierniewickim pałacu, największą wenę twórczą miewał ponoć w altance na wysepce usypanej na przypałacowej sadzawce, i tam właśnie podobno powstały jego słynne bajki. Park, dawniej wiązowy, a dziś raczej grądowy (dębowo-grabowo-lipowy) można zwiedzać bez przeszkód. Na jego tyłach wciąż znajduje się sztuczny pagórek, na którym, w altance, w roku 1884 spotkali się trzej cesarze – Rosji, Niemiec i Austro-Węgier. XVI-wieczny pałac w stylu późnobarokowym, goszczący nie tylko najwyższych dostojników państwa i Kościoła, ale także carów rosyjskich, wraz z XVIII-wieczną osadą, jest raczej poza zasięgiem zwykłego turysty. Jedynie zorganizowane grupy mogą tam zajrzeć, i to po uprzednim telefonicznym uzgodnieniu
z gospodarzem (Instytut Ogrodnictwa). W 1845 r. dotarła do Skierniewic Kolej Warszawsko-Wiedeńska, powodując olbrzymie ożywienie miasta. Powstał garnizon i dwa wspaniałe dworce. Do naszych czasów zachował się tylko jeden (ten właśnie spod którego wyruszyliśmy), w stylu angielskiego gotyku, niedawno odrestaurowany (w hali kasowej zachwycają odnowione stylowe freski z lat 50. obrazujące odbudowę kraju, traktory orzące ugory, sojusz robotniczo-chłopski i przyjaźń polsko-radziecką!). Drugi, ponoć jeszcze piękniejszy, w stylu pseudomauretańskim, służący wyłącznie carowi, który upodobał sobie Skierniewice i pobliski Zwierzyniec jako miejsce polowań, został w roku 1945, po wyjściu Niemców doszczętnie rozszabrowany i spalony. Poza stacją (w kierunku Łodzi) znajduje się stara parowozownia, w której Polskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei pieczołowicie restauruje stare parowozy i wagony, i usiłuje przywrócić całemu obiektowi dawną świetność.
Warto również zajrzeć do trzech starych skierniewickich kościołów: najstarszego i najmniejszego – Świętego Stanisława z 1720 r., pieczołowicie odrestaurowanego (nagroda Ministra Kultury!), Świętego Jakuba z 1781 r. w kształcie rotundy z gotycką wieżą z 1480 r. oraz Najświętszej Marii Panny, wzniesionego na początku XX w. jako cerkiew. Opuszczamy Skierniewice ścieżką rowerową wzdłuż ulicy Mszczonowskiej. Dojechawszy do jej końca skręcamy w prawo i przebywszy Las Pamięcki i wieś Prandotów docieramy do Trzcianny.
Trzcianna - niegdyś prawdziwe szlacheckie „gniazdo” starego rodu Vrszowców lub Vereszowców – Rawiczów (Trzcińskich). Na skraju zachodnim wsi stoi murowany dwór klasycystyczny z podcieniami (jedyny tego typu dwór na Mazowszu!) wzniesiony w roku 1820, dziś mocno zniszczony. Okalają go resztki parku i alei z okazałymi cisami (!), dębami, bukami i kasztanowcami świadczące o dawnej świetności. Nieruchomość stanowi własność prywatną. Z Trzcianny polną drogą, z której roztaczają się piękne mazowieckie widoki docieramy do jednej z najstarszych miejscowości na Mazowszu - Starej Rawy.
Stara Rawa najprawdopodobniejnie ma wiele wspólnego z dzisiejszą Rawą Mazowiecką, poza słowem „rawa”, co w językach prasłowiańskich miało oznaczać wodę. Wieś zasiedlona została już we wczesnym średniowieczu. Na przełomie XI i XII w. powstało tam grodzisko, przypisywane rycerskiemu rodowi Rawitów. W średniowieczu była już ważną miejscowością na szlaku handlowym z Łowicza do Rawy (dziś - Mazowieckiej) z pięcioma (!) karczmami. Pozostałości grodziska, niegdyś wzniesionego nad brzegiem Rawki, zwane „Łysą Górą”, znajdują się dziś w odległości ponad 200 m od rzeki. We wsi wznosu się drewniany kościół parafialny z lat 1731-51, o barokowym wnętrzu, pod wezwaniem Świętych Szymona i Tadeusza Judy, z dzwonnicą i zabytkowym cmentarzem, gdzie pośród starych okazałych drzew znajduje się niszczejący żeliwny grobowiec Felicyssymy z Wyroziemskich Lemańskiey z 1850 r. oraz utrzymane w kolorze ochry i kości słoniowej zaniedbane zdobione mauzoleum z inskrypcją w białym marmurze:
GRÓB RODZINY PRANDOTÓW TRZCIŃSKICH
Filip Prandota Trzciński z 3em swych małych dziecinek
ostatni z rodu Prandotów dziedzic Trzcianny
żył lat 61 zm. 28 maja 1900 r.
W Starej Rawie wjeżdżamy do Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Pośród sielskich krajobrazów ze Starej Rawy wiedzie asfaltowa droga do Dolecka.
Doleck leży w dole. To bardzo miła wieś z rześkim powietrzem i świeżym mikroklimatem z racji położenia w dolinie Rawki, w pobliżu rozległych wilgotnych łąk. Na skraju wsi, za mostem, przy rzece – dwór murowany, piętrowy, z początków XX w. Choć w stylu nijakim, ładnie usytuowany, w otoczeniu paru drzew, będących zapewne resztką parku, mógłby cieszyć oko wędrowca, gdyby nie sąsiadująca z nim i przytłaczająca go swym ogromem olbrzymia murowana stodoła. Zbudowana kilkanaście lat temu jest doskonałym przykładem skuteczności psucia sielskiego krajobrazu.
W Dolecku przecinamy Rawkę (Rzeka Roku 2014 w Ogólnopolskim konkursie Klugu Gaja!) – malowniczą, dziką i silnie meandrującą rzekę, będącą od 1983 r. rezerwatem przyrody na całej długości (ok. 100 km). Z Dolecka przez Dzwonkowice bardzo malowniczą drogą polną oferującą ciekawe widoki docieramy do Psar.
Psary to bardzo stare miejsce osiedleńcze, pochodzące zapewne z X/XI w., oznaczające siedzibę psarczyków, zajmujących się hodowlą i układaniem psów myśliwskich. Być może zjawienie się ich było związane z dworem książęcym w niedalekiej Rawie (dziś Mazowieckiej) ?… Na skraju wsi, od strony północnej duży, dobrze utrzymany dom wiejski podobny do dworku, ukryty pośród ładnych starych lip, za wsią, nad brzegiem Rawki resztki grodziska plemiennego, we wsi zabytkowa kapliczka żołnierska. Dziś Psary to atrakcyjna miejscowość letniskowa. Starą drogą dworską, miejscami brukowaną, docieramy do Lisnej.
Lisna – bardzo malowniczo usytuowana wieś o rzadkiej zabudowie. W środku wsi, nieco na uboczu, parterowy dwór o uproszczonej formie klasycystycznej, z około 1900 roku, mocno zniszczony. Po wojnie do ok. 1975 r. mieścił szkołę podstawową, po której pozostał na froncie budynku ślad po tablicy, różne przybudówki i ogólna ruina. Dookoła dworu ładnie położony lecz zaniedbany park z aleją i licznymi okazami starych drzew (szczególną uwagę zwracają dwa stare modrzewie o „smoczych” kształtach). W pobliżu oficyna, stare budynki gospodarcze i fragmenty brukowanych dróg (wpisane do rejestru zabytków). Niegdyś był to piękny majątek… Z Lisnej polna droga prowadzi na północ, do Chełmc.
Chełmce to bardzo atrakcyjna wieś letniskowa o rozpierzchłej zabudowie i ciekawym ukształtowaniu terenu. Oddalona od wszelkich ważnych dróg, ukryta za pagórkami jest doskonałym miejscem do wypoczynku. Zaznaczony na wielu mapach punkt widokowy praktycznie nie istnieje, rozkopany i rozkradziony z racji znajdujących się tam pokładów pisaku. Jadąc dalej na wschód, docieramy do Paplina.
Paplin – wieś usytuowanawzdłuż drogi z Jeruzala do Kowies. Na wschodnim skraju bardzo ciekawy, ale mocno zaniedbany murowany dwór – willa o cechach renesansowych z II połowy XIX w., o nieregularnej bryle. W części piętrowej o ściętych narożnikach widniały do niedawna (skradzione!) – po obu stronach balkonu – nisze z gipsowymi popiersiami – prawdopodobnie Jana III Sobieskiego i hetmana Stefana Czarnieckiego. Dookoła dworu resztka parku oraz stawy na rzece Chojnatce z gniazdem łabędzim. Do ostatniej wojny majątek ten, liczący łącznie 140 ha, przechodził kilkanaście razy z rąk do rąk. Po 1945 r. rozparcelowany. Dwór wchodzący w skład liczącej 2,75 ha resztówki zajęła szkoła podstawowa, potem Spółdzielnia Kółek Rolniczych i jej lokatorzy. Dziś jest własnością prywatną. Z Paplina skrajem Lasu Jeruzalskiego jedziemy do Woli Pękoszewskiej.
Wola Pękoszewska to niegdyś duża i ważna wieś przydworska, a stojący w niej dwór – bodaj największy i najbardziej rozbudowany na całej trasie, a także – na szczęście – całkiem nieźle zachowany. Wzniesiony zapewne około roku 1825 jako parterowy dwór drewniany na podmurówce, do którego dobudowano potem piętrową część środkową, murowaną, z kolumnami jońskimi, a jeszcze później – nowe piętrowe skrzydło, prostopadłe do istniejących budynków, kryte dachem łamanym. To na frontonie tego właśnie dworu wyryto (około roku 1923 ?) cytowany na wstępie napis: „JA PANIE NIECHAJ MIESZKAM…” . Przy dworze resztka parku z pięknymi okazami starych drzew. W sąsiedztwie klasycystyczny spichrz z I poł. XIX w. i gorzelnia. Do niedawna w dworze mieściła się szkoła podstawowa, nosząca imię Jozefa Chełmońskiego, światowej sławy malarza, a przy tym częstego gościa Jana i Marii Górskich – dziedziców Woli. Obecnie nieruchomość wróciła do spadkobierców tej rodziny. Z Woli Pękoszewskiej przez Gzdów, Korabiewice, Hutę Partacką (zamieszkiwaną niegdyś przez hutników szklanych, partaczy czyli niezrzeszonych w cechu), Zator dojeżdżamy do Olszanki.
Olszanka to luźno zabudowana wieś, jakby „przedmieście” Puszczy Mariańskiej. Niegdyś miejscowość znana, goszcząca artystów i znakomitości „z towarzystwa”. Tam tworzył malarz Rapacki, pracował Tański – konstruktor pierwszej polskiej paralotni. Po czasach świetności pozostały rozsiane po lesie murowane wille oraz ukryty wśród zieleni dworek, przez długie lata użytkowany jako internat; obecnie w rękach prywatnych. Z Olszanki do Puszczy Mariańskiej już tylko parę zakręceń pedałami…
Puszcza Mariańska – nazwa ta nie oznacza puszczy jako lasu, lecz miejscowość pośród dawnej Puszczy Korabiowskiej. W 1661 r. zjawił się tam Stanisław Krajewski, zasłużony żołnierz wojsk królewskich, a jednocześnie kleryk niższych święceń. Wraz z towarzyszami broni w leśnych ostępach wzniósł pustelnię. W 1673 r. w pustelni osiadł ojciec Stanisław Papczyński (w 2016r. kanonizowany!), założyciel zakonu „Ojców Marianów kongregacji polskiej pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Błogosławionej Panny Maryi”. W dziesięć lat później, przyjaciel Papczyńskiego – król Jan III Sobieski w drodze na Wiedeń zatrzymał się w klasztorze. Jak głosi miejscowa legenda, posilał się pod lipą na klasztornym dziedzińcu, a potem zdrzemnął i miał sen! Przyśniła mu się wiedeńska victoria! Ile w tym prawdy?
Po powrocie z Wiednia król Jan zatrzymał się ponownie w klasztorze, przywożąc z sobą dary dziękczynne za sen proroczy. Potem podobno jeszcze kilka razy gościł u ojca Stanisława, który był mu spowiednikiem. Lipy, pod którą siadywał król już nie ma, złamała ją burza kilka lat temu. Miejsce to upamiętniają pomniki: króla Jana i ojca Papczyńskiego, wystawione na dziedzińcu drewnianego kościółka pod wezwaniem Świętego Michała Archanioła. W 1993 r. padł on ofiarą pożaru. Zrekonstruowano najstarszą jego część, wzniesioną w 1671 r. przez o. Papczyńskiego. W centrum wsi, na malutkim „ryneczku” zwraca uwagę oryginalny, niedawno odrestaurowany pomnik Tadeusza Kościuszki. Z „ryneczku” można wyskoczyć, na chwilę zbaczając z trasy, do pobliskiego rezerwatu przyrody „Puszcza Mariańska”. Po drodze, warto zatrzymać się przy symbolicznej mogile Powstańców Styczniowych. Z Puszczy droga „jak strzelił” prowadzi do Radziwiłłowa. Niestety, droga ta, choć przez wieś, nie zachwyci nas bukolicznymi widokami, a raczej skłoni do refleksji nad skutecznością psucia krajobrazu i rozrzutnością narodu, wydającego znaczne pieniądze na budowanie brzydkich murowanych domów. Pociechą dla oczu będzie dopiero kościół w Radziwiłłowie.
Radziwiłłów – tak samo nieładnie i bezładnie zabudowana wieś, jak większość w okolicy. Niegdyś dość ważna stacja na szlaku Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Wbrew nazwie Radziwiłłowie nigdy tam nie mieszkali. Wysoki, elegancki neogotycki kościół z czerwonej cegły powstał w latach 1905 - 1907 z fundacji rodziny Sobańskich. Przy kościele zabudowania domu zakonnego Zgromadzenia Zmartwychwstania Pana Naszego; Bracia Zmartwychwstańcy osiedlili się w Radziwiłłowie w roku 1920. Z Radziwiłłowa przez las piaszczystą drogą dojeżdżamy do szosy Bartniki – Ruda. Po czym, minąwszy z lewej strony parking i ukrytą wśród drzew starą leśniczówkę, a chwilę potem – z prawej strony - rozwalający się drewniany młyn na Rawce (jeszcze jeden zabytek odchodzący w niebyt), opuszczamy Bolimowski Park Krajobrazowy i wjeżdżamy do Skierniewic.
Stamtąd już tylko kilkanaście minut kręcenia znużonymi pedałami dzieli nas od dworca kolejowego w Skierniewicach, lub tylko kilka chwil od przystanku na Rawce.
I tak oto kończy się szlak starych dworów – „gniazd ojczystych”, które wciąż, choć często jakby ostatkiem sił, „walczą mężnie” wbrew upływającemu nieubłaganie czasowi i ludzkiej obojętności.
Adresy i kontakty:
- Izba Historii Skierniewic - czynna wtorki piątki 10 00 – 17 00, soboty i niedziele 10 00 – 13 00, tel. 0 46 833 44 71, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- Polskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei – www.psmk.org.pl
- Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze – Oddział „Szaniec”, w Skierniewicach ul. Jagiellońska 29 pok.311, tel. 501072497, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
-----------------------------------------
[1] Wincenty Pol, Pieśń o ziemi 1859, s. 59
[2] Władysław Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978.
[3] Inskrypcja widniejąca do dziś na frontonie dworu w Pęcicach koło Pruszkowa, woj. Mazowieckie.
[4] „Dwory i pałace na terenie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego i okolic”, Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego, Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, Skierniewice 2013; wydawnictwo to można otrzymać bezpłatnie w siedzibie Oddziału w Skierniewicach przy ul. Nowobielańskiej 61, tel. 46 8 333 777.
Opracował: Stanisław Pytliński – Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego
PROPOZYCJA NA WEEKEND
(2 lub 3 dni rowerem po Puszczy Bolimowskiej)
Jest las.
W połowie drogi pomiędzy Łodzią a Warszawą, w samym sercu Polski, gdzie płaski krajobraz Mazowsza zda się trwać nieruchomo, gdzie niegdyś szumiały przepastne puszcze: Wiskicka, Bolemowska, Korabiowska, Miedniewska i Jaktorowska – ta od ostatniego tura – dziś rozciąga się puszcza, zwana Bolimowską. Przecięta doliną fantastycznie wijącej się i wciąż nieujarzmionej Rawki [1], przetkana wspaniałymi bujnymi łąkami, otoczona lichymi polami tworzy liczący ponad 23 tys. ha Bolimowski Park Krajobrazowy.
Teren to wciąż mało znany, a przecież wyśmienity do kilkudniowych wypadów, pieszych wędrówek, konnej jazdy, a przede wszystkim rowerowych wypraw. Kto raz tam zajrzy, będzie chętnie wracał, urzeczony przestrzenią, ciszą i malowniczym krajobrazem.
Wyprawę najlepiej rozpocząć w Łowiczu, skąd droga asfaltowa w kierunku Skierniewic prowadzi do odległej o 6 km Arkadii.
Trzeba co najmniej godziny, by oddać się błądzeniu po ścieżkach romantycznego parku, odwiedzić tajemnicze ruiny Przybytku Arcykapłana, Jaskini Sybilli, Domu Murgrabiego, Łuku Greckiego, Akweduktu, Cyrku Rzymskiego, sfotografować się na kamiennym sfinksie strzegącym Świątyni Diany. Jej białe kolumny i zdobiące portyk słowa Petrarki: „DOVI PACE TROVAI D’OGNI MIA GVERRA” („Tutaj odnalazłem pokój po każdej mej walce”) doskonale kontrastują z otaczającymi świątynię swojskimi lipami czy jaworami i porykiwaniem czarno-białych krasul, dobiegającym z okolicznych pól. Arkadyjski park, założony w 1779 r. przez Helenę Radziwiłłową stanowi dziś jedyny tak kompletnie zachowany w Polsce (i w Europie!) zabytek dawnej architektury ogrodowej!
Z Arkadii ta sama szosa, ocieniona zabytkową aleją lipową z 1770 r. wiedzie do odległego o 7 km Nieborowa; w połowie drogi otwiera się Bolimowski Park Krajobrazowy.
Nieborów, założony ponoć przez niejakiego Niebora przy starej, piastowskiej drodze łączącej Gniezno, Poznań i Łowicz z Bolimowem i Warszawą, słynie ze wspaniałego pałacu magnackiego. Jego ostatni dziedzic, książę Janusz Radziwiłł uczynił zeń przed wojną modną rezydencję, goszczącą dyplomatów i znanych artystów. Dziś jest to bardzo ciekawe muzeum wnętrz. Otaczający pałac ogród w stylu francuskim i park w stylu angielskim, wspaniała oś widokowa i duże stawy wciąż zachwycają swą prostotą i elegancją. Spośród licznych znajdujących się tam rzeźb szczególnie cennymi są cztery Baby – połowieckie rzeźby kultowe z XI wieku, których dotknięcie gwarantuje wszelką pomyślność i obfitość potomstwa.
Zmęczeni nadmiarem wrażeń turyści znajdą nocleg w Nieborowie lub okolicach – jest tam kemping, kilka hoteli i gospodarstw agroturystycznych. Mogą też – w miarę sił – „wyskoczyć” do odległego o 10 km Sromowa, gdzie znajduje się prywatne muzeum ludowe z obfitymi zbiorami rękodzieła użytkowego, rzeźb, strojów, powozów i całego trącącego myszką wiejskiego wyposażenia do niedawna jeszcze używanego.
Trasa dnia drugiego wiedzie starą dworską drogą wzdłuż alei lipowej, potem akacjowej, a potem drogą leśną aż do Siwicy.
Siwica to największa i najpiękniejsza spośród licznych (niegdyś) polan puszczańskich. Stanowi rezerwat przyrody i fragment obszaru Natura 2000 „Polany Puszczy Bolimowskiej” . Polany powstały przed wiekami za sprawą budników, prawdziwych leśnych ludzi, trudniących się przerobem drewna na popiół, potaż, węgiel drzewny, smołę, terpentynę i dziesiątki innych produktów. Zamieszkiwali budy – prowizoryczne kurne chatki (stąd tyle „Bud” w nazwach okolicznych wiosek). Nie pozostały po nich żadne zabytki, oprócz przekształconego krajobrazu, który dzięki temu sam stał się zabytkiem. Na Siwicę nie wolno wchodzić; obserwacji jej ciekawej flory i fauny (dziki, łosie, sarny, czasem samotny jeleń oraz ponad 100 gatunków ptaków) można z powodzeniem dokonać z drogi biegnącej jej północnym skrajem. Droga ta, zwana Traktem Łowickim prowadzi w kierunku południowo-wschodnim do skrzyżowania (w pobliżu b. gajówki Polesie) z Traktem Kozackim.
Jest to miejsce wielkiej decyzji – tu trzeba wybrać:
I – wariant średnio ambitny: dalszą jazdę wygodną Drogą Łowicką, z zachowaniem należytej czujności, zwłaszcza przy mijaniu dwóch wielkich dębów „u powieszonego”, na których umieszczono 5 kapliczek i 7 wianków dla skutecznego odpędzenia buszującego tam czarta. Po ok. 6 km pojawi się żółty szlak rowerowy, który prowadzi do Bud Grabskich, rozległej wsi letniskowej. Stamtąd ten sam szlak wiedzie do odległego o ok. 5 km przystanku kolejowego Skierniewice-Rawka.
II – wariant zdecydowanie ambitniejszy każe skręcić w lewo i Traktem Kozackim dotrzeć do Wólki Łasieckiej - starej puszczańskiej wsi, której ziemie kryją w sobie resztki licznego osadnictwa neolitycznego. Z Wólki, po opuszczeniu Parku, przejechaniu wiaduktem nad autostradą i minięciu starego murowanego budynku byłego folwarku (niestety już w runie), skręceniu w prawo za stawem ze sztuczną wyspą, na której niegdyś wznosił się dworek myśliwski księcia Radziwiłła, trasa biegnie polnymi drogami w kierunku widniejącego na horyzoncie białego kościoła w Bolimowie.
W czasach świetności (XVI w.) Bolimów, zwany wówczas Bolemowem należał do najwspanialszych miast Rzeczpospolitej, zaś Bolimowska Piła – największy tartak na Mazowszu dostarczała desek i belek do budowy Warszawy. Miasto, leżące na szlaku pielgrzymek do Rzymu (stąd zapewne w jego herbie muszle i laska pątnicza) słynęło z rękodzieła, a zwłaszcza malowania świętych obrazów i garncarstwa, które z biegiem czasu wypracowało swój własny styl, barwną ornamentykę roślinną i zwierzęcą, i charakterystyczną kremową polewę. Za udział w Powstaniu Styczniowym Bolimów utracił prawa miejskie.
O jego miejskiej przeszłości świadczy zachowany do dziś układ architektoniczny i dwa kościoły. Tradycje rękodzielnicze podtrzymuje Dom Kultury (papierowe kwiaty i wycinanki) oraz warsztat garncarki i kowalski.
Z Bolimowa, po przejechaniu mostu na Rawce (piękne łąki w dolinie rzeki!), rower sam już prowadzi asfaltową drogą przez Krasnów (dwór z ładnym parkiem) i Halin (ładny dworek) do Joachimowa-Mogił. Znajduje się tam Mauzoleum Niemieckie, w którym spoczywa ponad 6 tys. żołnierzy – w tym wiele ofiar samobójczego ataku gazowego z I wojny światowej [2] i ok. 2 tys. żołnierzy z II wojny, przeniesionych tu z cmentarzy warszawskich. Z Mauzoleum już tylko parę obrotów kół do polany Tartak Bolimowski, gdzie odpocząć w parkowej altance.
Z noclegiem w okolicy Bolimowa nie ma większego kłopotu..
Trzeci dzień - z Tartaku Bolimowskiego Traktem Bolimowskim można dojechać do stacji kolejowej w Radziwiłłowie lub, czując jeszcze trochę sił, skręcić (po 3 km) ostro w lewo w Trakt Miedniewicki zwany także Warszawskim. Prowadzi on przez uroczysko Wilczy Kierz, wieś Popielarnię, przecina autostradę i dociera do Miedniewic. Warto zwiedzić tam zespół kościelno-klasztorny, uważany za jeden z najcenniejszych zabytków barokowych Mazowsza. Znajdujący się w kościele kolorowany drzeworyt z 1674 r. czczony jako cudowny obraz Matki Boskiej Miedniewickiej przyciąga rzesze wiernych i jest celem lokalnych pielgrzymek (odpusty na Zielone Świątki, 1-2 sierpnia i 8 września). Z Miedniewic należy „jakoś” dostać się do Żyrardowa. „Jakoś”, gdyż plątanina dróg wiodących przez stare puszczańskie wsie: Prościeniec, Smolarnię, Franciszków, Antoniew, Hipolitów, Łubno, Tomaszew, Sokule (a w nim „Dwór Lucy” z serialu Rancho!”) daje tuzin możliwości [3]. Ci, którym rowery odmawiają już posłuszeństwa, mogą zjechać na południe do najbliższej stacji kolejowej w Jesionce (możliwość noclegu w domu parafialnym) lub Suchej Żyrardowskiej. Ci zaś, którzy mają ambicję wypełnić plan do końca, zafundują sobie trasę pokrętną ale nie będą tego żałować, gdyż takiej ilości starych chałup, przydrożnych krzyży, kapliczek, studni z żurawiami, drewnianych stodół, rozwalających się płotów, zdziczałych sadów, pięknych łąk i pasących się na nich koni nie uda im się prędko zobaczyć tak blisko Warszawy.
Adresy i kontakty:
- Muzeum w Arkadii i Nieborowie – Tel. 46 838 56 35, czynne: park w Nieborowie i Arkadii – od 1000 do zmierzchu (cały rok), pałac w Nieborowie – patrz: www.nieborow.art.pl .
- Muzeum w Sromowie – Tel. 46 838 44 72, czynne 01.III. – 31.X. w godz. 900 – 1700 (pn.- sob.) i 12 00- 1700 (niedz. i święta).
-----------------------------------------
[1] Rawka – rezerwat przyrody, RZEKA ROKU 2014 – I miejsce w ogólnopolskim konkursie klubu Gaja.
[2] Więcej na temat ataków gazowych z 1915r. – przy opisie Szlaku Nekropolii Wielkiej Wojny lub parkowa strona internetowa.
[3] Pomocna może być mapa Bolimowskiego Parku Krajobrazowego 1: 40 00, którą można otrzymać nieodpłatnie w siedzibie OT BPK
Opracowanie:. Stanisław Pytliński – OT BPK
JESIENNA WYCIECZKA DO JERUZALA
Ścieżki rowerowe – budowane od podstaw i wedle reguł sztuki – powoli zdobywają teren. W innych krajach (np. Holandia, Niemcy, Francja) obecne już od wielu lat i cieszące się olbrzymią popularnością, u nas powoli i nieśmiało wślizgują się w inwestycyjną rzeczywistość, rywalizując z rurami kanalizacyjnymi, chodnikami, świetlicami wiejskimi czy placami zabaw… Generalnie uważane za potrzebę „któregoś-tam” rzędu, cierpliwie czekają latami na swoją kolejkę. Zabiegi o ścieżkę rowerową wzdłuż drogi 705 do Bolimowa trwały niemal 20 lat! Wraz ze ścieżką do Nowego Kawęczyna i trzecią – do Makowa (właśnie budowaną i pod koniec października do oddania przewidzianą) daje skierniewickim rowerom całkiem niezłe możliwości na bezpieczne wyrwanie się z miasta.
Gdyby jeszcze udało się wybudować ścieżkę do Kamiona, a z Kamiona do Żyrardowa - o co zabiegają mieszkańcy tamtych okolic, a zwłaszcza uczniowie dojeżdżający rowerami do szkół - dałoby to Skierniewicom asumpt do pretendowania do roli lokalnego centrum turystyki rowerowej.
Obecna od dawna – niestety na razie tylko w zamysłach pracowników Oddziału Terenowego Bolimowskiego Parku Krajobrazowego - ścieżka z Łowicza przez Arkadię, Nieborów, Bolimów, Miedniewice, Wiskitki do Żyrardowa byłaby elegancką „północną klamerką” łączącą największe atrakcje Bolimowskiego Parku i województwa łódzkiego i mazowieckiego oraz kilka gospodarstw agroturystycznych i ośrodków konnej jazdy, przyczyniającą się do ożywienia turystyki rowerowej w tamtej części świata.
Oddana w tym roku ścieżka rowerowa z prawdziwego zdarzenia wzdłuż drogi 707 „kawęczyńska” - zachęca. Prowadzi ze Skierniewic przez Podstrobówek, Podtrzciannę, Podstrobów, Strzybogę, Podfranciszkany i Nową Trzciannę do Nowego Kawęczyna. Liczy niespełna 10 km – na razie; trzymamy bowiem kciuki za rozwagę Władz wszelkich, ażeby zechciały tę ścieżkę przedłużyć do Rawy Mazowieckiej.
Wyjazd ze Skierniewic do Nowego Kawęczyna, a potem zatoczenie wielkiej pętelki oznakowanej kolorem czerwonym – niestety już nie po ścieżce ale po zwykłej asfaltowej drodze, na szczęście niezbyt ruchliwej – przez Starą Rawę, Doleck, Jeruzal, Esterkę, Psary i Nowy Dwór pozwoli aktywnie wypełnić czas i zobaczyć wiele ciekawych zabytków, a nade wszystko – wspaniałych mazowieckich krajobrazów, gdzie indziej już zanikających, ale tam – jakby cudem – ocalałych.
Wyruszamy zatem ze Skierniewic.
Po drodze kolejno ukażą się nam:
Strzyboga - to bardzo stara wieś. Zapewne już w czasach wczesnosłowiańskich było to miejsce zamieszkane lub odwiedzane, jako że Strzyboga wymieniana w literaturze jako ważne miejsce kultu boga Strzyboga, istniała „od zawsze”. Strzybóg ów – potężny władca wiatrów i porywistych podmuchów, a według innych źródeł rozdawca bogactw, miał tam swój chram i pomieszkanie.
Kalendarz wierzeń słowiańskich dawał Strzybogowi szczególnie dużo zatrudnienia i przewidywał: - na 21 lutego: przywitanie wiosny, odprawianie modłów do boga wiatrów oraz przewidywanie pogody na wiosnę i lato (Wiosenny Strzybóg), - na 19 sierpnia szczególne czczenie Strzyboga, prośby o pogodę, obserwowanie wiatrów i wróżenie z ich kierunków (Letni Strzybóg), - na 20 września: modły o dobrą pogodę, przewidywania na jesień i wróżenie z kierunków wiatrów (Jesienny Strzybóg).
Trzcianna – wieś wprawdzie oddalona na wschód od naszej ścieżki, ale na tyle blisko leżąca, że warto do niej na chwilę zboczyć, jadąc 4 km wygodną asfaltową drogą, ażeby zajrzeć do bardzo starej wsi, niegdyś prawdziwego szlacheckiego „gniazda” starego rodu Vrszowców lub Vereszowców – Rawiczów (Trzcińskich). Na zachodnim skraju wsi stoi murowany dwór z roku 1820, klasycystyczny z podcieniami (jedyny taki dwór na Mazowszu), pięknie odrestaurowany. Okala go wypielęgnowany rozległy park z okazałymi cisami (!), dębami, bukami i kasztanowcami, świadczącymi o dawnej świetności. Stanowi własność prywatną okoloną wysokim parkanem, przez który niestety niewiele widać.
Stara Rawa najprawdopodobniejnie ma wiele wspólnego z dzisiejszą Rawą Mazowiecką, poza słowem „rawa”, co w językach prasłowiańskich miało oznaczać wodę. Wieś zasiedlona została już we wczesnym średniowieczu. Na przełomie XI i XII w. powstało tam grodzisko, przypisywane rycerskiemu rodowi Rawitów. W średniowieczu była już ważną miejscowością na szlaku handlowym z Łowicza do Rawy (dziś - Mazowieckiej) z pięcioma (!) karczmami. Pozostałości grodziska, niegdyś wzniesionego nad brzegiem Rawki, zwane „Łysą Górą”, znajdują się dziś w odległości ponad 200 m od rzeki. We wsi wznosi się drewniany kościół parafialny z lat 1731-51, o barokowym wnętrzu, pod wezwaniem Świętych Szymona i Tadeusza Judy, z dzwonnicą i zabytkowym cmentarzem, gdzie pośród starych okazałych drzew znajduje się żeliwny grobowiec Felicyssymy z Wyroziemskich Lemańskiey z 1850 r. oraz utrzymane w kolorze ochry i kości słoniowej zdobione mauzoleum z inskrypcją w białym marmurze:
GRÓB RODZINY PRANDOTÓW TRZCIŃSKICH
Filip Prandota Trzciński z 3em swych małych dziecinek
ostatni z rodu Prandotów dziedzic Trzcianny
żył lat 61 zm. 28 maja 1900 r.
W Starej Rawie wjeżdżamy do Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.
Pośród sielskich krajobrazów wspaniałą asfaltowa droga, ocieniona lipami, wiedzie do Dolecka. W Dolecku przecinamy Rawkę – malowniczą, dziką i silnie meandrującą rzekę, będącą od 1983 r. rezerwatem przyrody na całej długości (ok. 100 km) - Rzeka Roku 2014, laureat Ogólnpoplskiego konkursu Klubu Gaja.
Doleck to miła wieś z rześkim powietrzem i świeżym mikroklimatem z racji położenia w pośród rozległych wilgotnych łąk w dolinie Rawki. Na skraju wsi, za mostem, przy rzece – dwór murowany, piętrowy, z początków XX w. Choć w stylu nijakim, ładnie usytuowany, w otoczeniu paru drzew, będących zapewne resztką parku, mógłby cieszyć oko wędrowca, gdyby nie sąsiadująca z nim i przytłaczająca go swym ogromem olbrzymia murowana stodoła. Zbudowana kilkanaście lat temu jest doskonałym przykładem skuteczności psucia sielskiego krajobrazu. Na małym placyku w centrum wsi niebawem stanie terenowy punkt edukacji ekologicznej, służący realizacji lekcji w terenie i odpoczynkowi turystów.
Jeruzal – cel naszej wyprawy to wieś o dużych walorach turystyczno-rekreacyjnych (mikroklimat typu „otwockiego”) nad Chojnatką (prawy dopływ Rawki), wzmiankowana w 1290 r. Resztki zabudowy z I poł. XX w. Barokowo-klasycystyczny, murowany kościół Podwyższenia Świętego Krzyża z 1798 r., z drewnianą dzwonnicą z I poł. XIX w. W XVI w. wieś i okolicę zamieszkiwali arianie, zaś w XIX – mariawici; w sąsiedniej wsi – Wólce Jeruzalskiej znajduje się czynny do dziś niewielki mariawicki cmentarz. W pobliżu – Gacna, leśna kaplica z 1626 r. w miejscu cudownego objawienia Krzyża Świętego, kilkakrotnie rozbierana, odnowiona w 1995 r. Powiadają, iż Napoleon w drodze na Moskwę zatrzymał się tam i znużony podróżą zapadł w sen. Ukazał mu się anioł stanowczo odradzający dalszą drogę na wschód i nakazujący szybki powrót do domu. Niestety, cesarz nie usłuchał. Możemy w Jeruzalu i okolicach poszukać śladów Napoleona, albo po prostu pospacerować po okolicznych żywicznych laskach tak klimatycznie cennych czy urządzić piknik (dobrze zaopatrzone sklepy).
Z Jeruzala można zarządzić odwrót tą samą drogą, lub udać się na południe, drogą lekko wznoszącą się (wjazd na Wysoczyznę Rawską), gdzie czekają na nas:
Esterka – łagodna wioska rozpierzchnięta wśród sielskich pagórków. Przy szosie znajduje się gospodarstwo agroturystyczne o tej samej nazwie, gdzie - umówiwszy się uprzednio – można zajrzeć, by zakosztować wypoczynku w wiejskim ogrodzie i kuchni wegetariańskiej. Przy gospodarstwie znajduje się niedawno urządzone staraniem Lokalnej Grupy Działania „Gniazdo” miejsce odpoczynku turysty z obszerną wiatą, potężnym stołem, ławami, stojakiem na rowery i tablicą informacyjną z mapą Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Warto zwrócić uwagę na ozdobny przystanek PKS przy szosie.
Psary to bardzo stare miejsce osiedleńcze, pochodzące zapewne z X/XI w., oznaczające siedzibę psiarczyków, zajmujących się hodowlą i układaniem psów myśliwskich. Być może zjawienie się ich było związane z dworem książęcym w niedalekiej Rawie (dziś Mazowieckiej) ?… Na skraju wsi, od strony północnej duży, dobrze utrzymany dwór, ukryty pośród ładnych starych lip, z pięknym ogrodem kwiatowym. We wsi zabytkowa kapliczka żołnierska. Dziś Psary to atrakcyjna miejscowość letniskowa. Za wsią, w dolinie Rawki, resztki grodziska plemiennego.
W Psarach opuszczamy Bolimowski Park Krajobrazowy.
Nowy Dwór - wieś, niegdyś myśliwska rezydencja książąt mazowieckich, później - królów Polski. Odrestaurowany zespół dworski z I poł. XX w., otoczony resztką wypielęgnowanego parku. Obecnie klinika rehabilitacyjna. Obok Kwiaciarski Zakład Doświadczalny (sprzedaż drzew i krzewów ozdobnych).
Z Nowego Dworu, pozostawiwszy po lewej stronie szosę ocienioną zabytkową aleją lipową, udajemy się do drogą wzdłuż gospodarstwa szkółkarskiego do Starej Rawy, znajomej nam już z pierwszych kilometrów trasy, a stamtąd – do Nowego Kawęczyna, gdzie czeka już nas wygodna ścieżka rowerowa prowadząca do Skierniewic.
Opracowano w Oddziale Terenowym Bolimowskiego Parku Krajobrazowego
Tekst: Stanisław Pytliński,
Mapka ścieżek rowerowych: Krzysztof Pira
Dobór zdjęć: Kinga Nowak, Agnieszka Pruszkowska.
ŚLADAMI KRÓLA WŁADYSŁAWA
Jan Długosz powiada:
„We czwartek po uroczystości św. Jana Chrzciciela1 król polski Władysław rusza po śniadaniu z Wolborza z oddziałami i zastępami swoich wojsk. Pierwszy postój urządził w Lubochni, w piątek w Wysokiennicach, w sobotę przybył do arcybiskupiej kopalni rudy żelaznej i do wielkiego stawu zwanego Sejmice 2. Tam piorun zabił kilka koni i jednego człowieka, a drugiego pozostawił pół żywego. Misę w namiocie rycerza Dobiesława z Oleśnicy pełną gotowanych ryb zniszczył doszczętnie w obecności wielkiej liczby spożywających posiłek przy stole, nikomu jednak z biesiadujących nic złego nie zrobił. W niedzielę w uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła doszedł do wsi biskupa poznańskiego Kozłów, położonej nad rzeką Bzurą i przyjął posła wielkiego księcia litewskiego Aleksandra (…). W poniedziałek , nazajutrz po św. Piotrze i Pawle, król Władysław wyruszywszy ze wsi Kozłów, przybył nad Wisłę w okolicy klasztoru w Czerwińsku, do miejsca w którym był ustawiony most sporządzony w Kozienicach i w dniu tym król przeprawił się przez most i rzekę, a całe wojsko królewskie szło za nim w ustalonym porządku z czterokonnymi wozami, mnóstwem armat, masą żywności i innych bagaży.”*
Te Sejmice to dzisiejsze Samice – wieś nad Rawką w gminie Skierniewice. Po dawnych stawach nie ma już śladu. Po kopalniach, dymarkach i kuźnicach – również. Pozostała pamięć o królewskiej wizycie i tym nieszczęsnym piorunie, co tyle szkody wyrządził.
W roku 2010 Inowłodzkie Bractwo Rycerskie odtworzyło trasę, którą 600 lat wcześniej pokonał orszak królewski; przedsięwzięciu temu przyświecał patronat Marszałka Województwa Łódzkiego. 23 czerwca 2010 r. celebrowano w Sulejowie uroczystą mszę z udziałem rycerzy-rekonstruktorów z Inowłodza i Piotrkowa Trybunalskiego, 24 czerwca odsłonięto tablicę upamiętniająca pobyt króla Władysława w Opactwie Cystersów, 25 czerwca 2010 r. korowód rycerski opuścił Sulejów, z królem Władysławem Jagiełłą na czele, w którego rolę wcielił się Robert Stępień. 30 czerwca kawalkada dotarła do Bolimowa. Tam, na rynku, Wójt Gminy Bolimów, Stanisław Linart, powitał króla i wręczył mu miecz wykuty przez miejscowego kowala. Rycerze towarzyszący królowi otrzymali bibułkowe kwiaty i naczynia gliniane wytworzone w warsztacie Konopczyńskich.
Proponujemy Państwu wycieczkę rowerową śladami króla Władysława i jego wielkiej armii ciągnącej na walną rozprawę z Krzyżakami. Oczywiście trasę pochodu królewskiego można odbyć pieszo, jako że orszak królewski z wojskiem, służbą i wozami posuwał się bardzo wolno; drogę z Wolborza do Lubochni – ok. 22 km czy z Wysokiennic do Sejmic/ Samic – ok. 25 km przebywano w jeden dzień. Praktyczniej jednak poruszać się rowerem, korzystając z czerwonego „Szlaku Grunwaldzkiego” . Jego całkowita długość wynosi 188 km. Powstał w roku 2010 w wyniku połączonych działań Lokalnych Grup Działania „Gniazdo”, „Kraina Rawki”, „Bud-Uj Razem”, „Tradycja, Kultura, Rozwój”, „Echo Puszczy Bolimowskiej” oraz Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych i Dyrekcji Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.
Tablice z informacjami o szlaku znajdują się w wielu miejscowościach.
Na potrzebę wojenną król nakazał „Wielkie Łowy”. Beczki z solonym, mięsem ekspediowano do Płocka, gdzie znajdował się główny magazyn aprowizacyjny. Ofiarą gromadnych polowań w wielu puszczach padła niezliczona ilość zwierzyny. Przetrzebiono olbrzymie stada turów, jako że ich mięso doskonale nadawało się do konserwowania; być może to właśnie grunwaldzkie wielkie łowy zapoczątkowały schyłek tego gatunku.„A król polski Władysław zatrzymał się w Białowieży przez osiem dni zajęty polowaniem. Złowił mnóstwo leśnej zwierzyny. Kazał ją zasolić i w beczkach przesłać przez Narew i Wisłę do Płocka i przechować na przyszłą wojnę.”*
„Puszcza Kozienicka (ówczesna Radomska) posłużyła także za główne zaplecze aprowizacyjne dla polskiej armii. Jesienią 1409 r. rozpoczęto z rozkazu króla Jagiełły wielkie łowy. Upolowaną zwierzynę porcjowano, solono i składowano w beczkach. Na potrzeby armii pozyskiwano też duże ilości miodu z puszczańskich barci oraz ziół. Doceniając wysiłek miejscowej ludności, król Jagiełło zezwolił mieszkańcom kilku puszczańskich wsi na korzystanie z przywilejów królewskich”** „W 1409 roku król, przygotowując się do rozprawy z zakonem krzyżackim, zorganizował wielkie łowy w puszczach grodzieńskich. Trwały one przez całą zimę aż do wiosny 1410 roku. Następnie z księciem Witoldem i dowódcą Tatarów oraz z ogromną świtą łowiecką polował w Puszczy Białowieskiej nad rzeką Leśną, w której przez 8 dni zdobył „moc zwierza nabitego”. W owych dniach miało paść pod ciosami potężnych oszczepów przeszło 400 żubrów „zubrinas cepit” – jak podawał Długosz – oraz wiele niedźwiedzi, jeleni, łosi i dzików. Podczas ucieczki żubrów odłączano wybrane sztuki od stada i zabijano strzałami lub oszczepami. Gdy ranny żubr atakował jeźdźca, rzucano mu na głowę dużą płachtę. Nim zwierz uwolnił się z tej płachty, myśliwy mógł szukać ratunku w ucieczce. Podczas polowania wyłapywano też dzikie konie leśne – tarpany, na uzupełnienie potrzeb litewskiej jazdy. Przedbitewne „harce łowieckie” stały się ogniową próbą odwagi, ćwiczeniem wojennym, gdyż ten sam topór i ta sama włócznia używana podczas łowów grzęzła później w piersiach najeźdźców…*** |
Opracowanie: Marta Kupisz i Stanisław Pytliński – Oddział Terenowy Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, Skierniewice, czerwiec 2017r.
1) Tj. 26 czerwca 1410 r.
2) Tj. 28 czerwca 1410 r.
* „Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Sławnego Królestwa Polskiego”. Ks. 10 i Ks. 11, 1406 – 1412. Kom. Red. Stanisław Gawęda i in. wyd. naukowe PWN, Warszawa, 2009.
** Wielkie łowy w Muzeum Wsi Radomskiej – Internet.
*** Grunwaldzkie łowy „Łowiec Polski” – nr 7/2010 Tradycja, etyka, historia – Internet.
ARKADIA WCZESNĄ WIOSNĄ
Trudno o bardziej udany i cieszący oko mariaż architektury i przyrody niż arkadyjski…
Arkadia (grecka) – górzysta, pokryta lasami, uboga kraina na Peloponezie, zamieszkała przez pasterzy i myśliwych. Kraina pięknych krajobrazów, gdzie dobrotliwy bożek Pan strzeże pobekujących stad, a Artemida, bogini łowów, patronka świata roślin i zwierząt, przebiega ścieżki w towarzystwie smukłej łani. Kraina westchnień antycznych poetów, szczęśliwości, zadumy...
Arkadia (mazowiecka) - wieś w gminie Nieborów, nad rzeką Łupią (Skierniewką), z romantycznym ogrodem w stylu angielskim, którego tworzenie rozpoczęła w 1778 r. Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa, żona właściciela Nieborowa, Michała Hieronima Radziwiłła. Projektantami byli Szymon Bogumił Zug i Henryk Ittar. Księżna Helena prowadziła za rękę obu architektów, a potem własną ręką sadziła drzewa i wreszcie również własną ręką napisała po francusku Le Guide d’ Arcadia – Przewodnik po Arkadii[1].
«Mój ogród jest ciągłą radością myśli i oczu, wypoczynkiem ducha mego – twierdziła i ustawicznie rozwijała i komponowała swój ogród, aż do swej śmierci w roku 1821. Ogród gromadził kolekcję sztuki antycznej, „zabytki” z różnych epok historycznych, „starożytne ruiny” wybudowane od podstaw oraz liczne drzewa, które księżna osobiście dobierała. Zapewne z myślą o rozszerzaniu swego idyllicznego projektu, nabyła pobliskie wsi i nadała im romantyczne nazwy: Parma i Placencja.
Cały projekt powstał jednakowoż nie z zamiłowania do historii, architektury czy przyrody, ale z podyktowanej modą rywalizacji, jaka rozgrywała się pomiędzy księżną Heleną a jej najlepszą przyjaciółką, właścicielką ogrodów w Powązkach i Puławach, Izabelą z Flemingów Czartoryską.[2]
Sztuczne ruiny oraz inne zabytki starożytności, wiążące się z nimi historie i losy Arkadii na przestrzeni wieków to oddzielny, rozległy temat. Zajmujmy się zatem botanicznym aspektem arkadyjskiego ogrodu. Najlepiej zwiedzać go jesienią, kiedy wielogatunkowy park pięknie się wybarwia, dostarczając Świątyni Diany, Łukowi Greckiemu, Akweduktowi, Domowi Murgrabiego, Przybytkowi Arcykapłana, Domkowi Gotyckiemu, Cyrkowi Rzymskiemu, niedawno odrestaurowanemu Grobowcowi Złudzeń, rzeźbom i obeliskom bajkowego entourage’u.
W 2017 r. Zespół pałacowo-ogrodowy w Nieborowie i ogród sentymentalno-romantyczny w Arkadii zostały wpisane przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej na listę Pomników Historii. |
Ale i na wiosnę, zwłaszcza tę wczesną może okazać się nader interesujący; kryje bowiem w sobie wiele ciekawostek przyrodniczych. Polecamy zatem wczesnowiosenne arkadyjskie obserwacje roślinek najniższych i przemykających się między nimi pierwszych wiosennych płazów.
* * *
Wiosenne ścieżki arkadyjskiego ogrodu zachęcają do spacerów pośród pięknie prezentujących się kwietnych dywanów runa. Wśród niepozornych roślin zielnych, najczęściej w odcieniach żółci i bieli, zauważyć można kilka gatunków należących do tak zwanych geofitów – roślin typowych dla runa lasów liściastych, kwitnących i owocujących wiosną, dopóki w koronach drzew nie pojawią się liście. W tym ściśle ograniczonym i krótkim czasie rośliny te muszą wydać nasiona. Po rozwoju liści w koronach drzew byłoby to niemożliwe ze względu na zbyt małą ilość światła. Wtedy to nadziemna część geofitów szybko zamiera i znika bez śladu, pozostawiając jedynie niewidoczne naszym oczom podziemne kłącza, bulwy czy cebule – w tym stanie przetrwać muszą do następnej wiosny.
Poniżej przedstawiamy krótki opis wybranych gatunków geofitów występujących w Arkadii:
Zdrojówka rutewkowata – roślina kłączowa, dorastająca do 30 cm wysokości, często mylona z zawilcem gajowym. Liście podwójnie trójsiecznie, o długich ogonkach, listki 2-3- wrębne, na końcach zaokrąglone. Kwiaty o średnicy około 2 cm, wyrastające z kątów liści, z 5-6 białymi działkami kielicha oraz płatkami korony przekształconymi w miodniki. Jest jedną z najwcześniej kwitnących roślin wiosennych w lasach. Trująca, w Polsce średnio liczna.
Zawilec gajowy – roślina kłączowa, dorastająca do 20 cm wysokości. Posiada 3 liście, skupione w okółku, dłoniasto 3-5-sieczne, o długich ogonkach, listki 2-3-wrębne z piłkowanym brzegiem. Kwiat jeden, o średnicy do 4 cm, wyrastający na szczycie pędu, z 6-8 białymi listkami okwiatu. Trująca, w Polsce pospolita. Rozsiewana przez mrówki (nasiona posiadają elajosomy*).
Zawilec żółty – roślina kłączowa, dorastająca do 20 cm wysokości, podobna do zawilca gajowego, lecz rzadziej spotykana. Posiada 3 liście, skupione w okółku, dłoniasto 3-5-sieczne, o krótkich ogonkach, listki 3-wrębne szeroko ząbkowane. Kwiaty o średnicy do 4 cm, wyrastające po 1 lub 2 na szczycie pędu, z 5-6 żółtymi działkami okwiatu. Trująca, w Polsce pospolita. Rozsiewana przez mrówki (nasiona posiadają elajosomy*).
Złoć żółta – roślina cebulowa, dorastająca do 25 cm wysokości. Liście długie i równowąskie, do 1,5 cm szerokie. Kwiaty na szypułkach, po 1-7 w szczytowym kwiatostanie, z 6 żółtymi działkami okwiatu, wydłużonymi, tępo zakończonymi. W Polsce pospolita. Rozsiewana przez mrówki (nasiona posiadają elajosomy*).
*Elajosom – inaczej ciałko mrówcze. Struktura na powierzchni nasion lub owoców niektórych roślin, zawierająca substancje wabiące mrówki, między innymi węglowodany, białka i tłuszcze. Stanowi pokarm dla mrówek, dzięki czemu przyczynia się do rozprzestrzeniania i rozsiewania nasion. |
W północnej części parku, wzdłuż stawu napotkać możemy całe połacie charakterystycznych, różowo kwitnących roślin. To zakwitające w marcu lepiężniki różowe. Są bylinami kłączowymi wykształcającymi kwiatostany w postaci gęstego grona na bezlistnych purpurowych pędach z drobnymi łuskami. Okrągławo sercowate liście lepiężnika pojawiają się dopiero w kwietniu. Wydzielają charakterystyczny, nieprzyjemny zapach. Ogonki liściowe osiągają nawet do 1 m długości, a blaszki liściowe do 60 cm średnicy. Roślina lecznicza, w Polsce pospolita.
Należy zaznaczyć, iż wszystkie opisane wyżej rośliny wczesnowiosenne mają ogromne znaczenie dla owadów zapylających, które w tym okresie nie mają jeszcze dużego wyboru pokarmu
i zmuszone są nieraz do przemierzania olbrzymich odległości w jego poszukiwaniu.
Na przełomie marca i kwietnia w Arkadii możemy spotkać lub usłyszeć kilka ciekawych, nieraz mało pospolitych płazów. Pamiętajmy, że wszystkie gatunki płazów w naszym kraju objęte są ochroną!
Grzebiuszka ziemna - zwana huczkiem to jedyny płaz z pionową źrenicą. Posiada skórę koloru szaro-brązowego, z ciemniejszymi plamkami, wydzielającą charakterystyczną substancję o zapachu czosnku. Grzebiuszka to płaz typowo lądowy. Poza okresem godowym unika wody. Prowadzi nocny tryb życia. Dzień spędza zagrzebana w ziemi, w wykopanych tylnymi kończynami małych norkach (aktywna za dnia jedynie podczas godów). Kijanki grzebiuszki są wyjątkowo duże - osiągają do kilkunastu cm długości!
Kumak nizinny – drobny płaz o ciemnej barwie, z brzuchem pokrytym charakterystycznymi pomarańczowymi plamami i małymi białymi kropkami. Jaskrawe barwy ostrzegawcze informują o trującym, gęstym, pieniącym się śluzie, który wydzielany jest w chwili podrażnienia zwierzęcia. Kumak to płaz typowo wodny, aktywny w dzień i w nocy. Łatwiej go usłyszeć niż zobaczyć. Samce wydają donośne dźwięki przypominające melancholijne dudnienie lub odgłos skrzypiącej huśtawki.
[1] Wydany w roku 1800 w Berlinie, polskie tłumaczenie autorstwa Z. Zochowskiej ukazało się w r. 1848 w I tomie „Albumu Literackiego”.
[2] W 1808 r. księżna Izabela Czartoryska wydała dzieło „Myśli różne o sposobie zakładania ogrodów”.